Radomiak uratował punkt w boju ze Śląskiem Po wyjazdowej katastrofie na inaugurację piłkarskiej wiosny, ekipa Radomiaka zmierzyła się z outsiderem tabeli. Pierwsza połowa zwiastowała duże problemy Zielonych, ale w doliczonym czasie gry punkt dla nich uratował Michał Kaput.
Zbyt mało i za wolno organizowali się piłkarze Radomiaka przed przerwą niezwykle ważnego meczu ze Śląskiem. Co prawda, po golu rywali z rzutu karnego Petra Schwarza Zieloni (a konkretniej Jordao i Tapsoba) mieli swoje okazje, ale ich skuteczność pozostawiła dużo do życzenia.
Właściwie goście już fetowali pierwszy wyjazdowy triumf, gdy Jan Grzesik w doliczonym czasie gry wrzucił futbolówkę w pole karne. A tam Michał Kaput (wciąż próbuje przekonać trenera Radomiaka, żeby ten dawał mu szansę gry od początku) po tym, jak wszedł na boisko 10. minut wcześniej, o mało nie rozerwał siatki bramki gości. I kto wie, czy ten gol nie będzie jednym z kluczowych w walce o utrzymanie radomian. A najlepiej, niech świadczy o tym powtarzające się wśród fanów opuszczających stadion stwierdzenie: "Radomiak wciąż żyje".
RADOMIAK RADOM - ŚLĄSK WROCŁAW 1:1 (0:1)
Bramki: Kaput (90.+2) - Schwarz (10. - karny)
Radomiak: Kikolski - Zie Ouattara (67. Capita), Mammadov, Kingue, Henrique, Grzesik, Donis (60. Alves), Jordao (80. Kaput), Wolski (67. Perotti), Barbosa (80. Golubickas), Tapsoba.
Śląsk: Leszczyński - Paluszek, Szota, Gerstenstein, Samiec-Talar, Pozo, Al Hamlawi (62. Musialik), Pokorny, Schwarz, Żukowski, Llinares.
|