Wyjazdowa katastrofa Radomiaka Radom z Jagiellonią Białystok Inauguracyjny w tym roku mecz Radomiaka Radom o punkty PKO Bank Polski Ekstraklasy w Białymstoku jeszcze dobrze się nie rozpoczął, a już było pozamiatane. Jagiellonia dopadła Zielonych, wyprowadziła trzy celne ciosy i praktycznie zamknęła pojedynek. Potem litościwie trafiła jeszcze tylko dwa razy, ustalając wynik już przed przerwą.
Joao Henriques zapowiadał walkę o komplet punktów w Białymstoku, dyktowanie warunków gry, uważną grę obronną i inne takie, a wyszło to..., właściwie to nic nie wyszło, bo wyjść nie miało prawa.
Jagiellonia to klasowy zespół, ale dodatkowo miała Radomiaka rozpracowanego w najdrobniejszym szczególe. Zaatakowała z pasją, ale co ważniejsze z gotowym planem, pomysłem, dokładając kreatywność, szybkość i zabójczą skuteczność. Przebywający na boisku goście z Radomia tylko przyglądali się śmigającym po murawie postaciom w barwach dynastii Jagiellonów, wydatnie pomagając im w błyskawicznym zakończeniu roboty.
Trzeba przyznać, że ekipa trenera Adriana Siemieńca uwinęła się w trymiga. Miki Villar raz, Afimico Pululu dwa, Jesus Imaz trzy i można było "zbierać zabawki". A trwało to raptem pięć minut. Oczywiście Jagiellonia zabawiła się jeszcze trochę przed przerwą, żeby w drugiej połowie wprowadzić zmienników za swoich liderów, którzy z uśmiechem na ustach i w poczuciu dobrze wykonanej roboty mogli pożartować z kolegami na ławce rezerwowych.
Jagiellonia to dziś dla Radomiaka zupełnie inna półka i trzeba jasno stwierdzić, że o jakiejkolwiek zdobyczy w Białymstoku nie można było nawet marzyć. O punktach trzeba myśleć w meczach z drużynami z sąsiedztwa. Na szybko trzeba znaleźć jednak rozwiązanie, również personalne, bo szczególnie w defensywie to była katastrofa. I nie ma sensu pastwić się nad tymi, którzy grają na pozycjach obrońców, bo w destrukcję musi być zaangażowana cała drużyna. Tymczasem pressing nie istniał, biegania było tyle co kot napłakał, a odległości pomiędzy poszczególnymi formacjami aż raziły w oczy. Prawie wszystko bez ładu i składu.
Gorzej się nie da! I to chyba jedyna nadzieja dla Radomiaka...
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - RADOMIAK RADOM 5:0 (5:0)
Bramki: Miki Villar (5.), Afimico Pululu (7., 33.), Jesús Imaz (10., 45.)
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sáček, Mateusz Skrzypczak, Dušan Stojinović, João Moutinho (61. Enzo Ebosse), Miki Villar (71. Oskar Pietuszewski), Leon Flach, Jarosław Kubicki, Jesús Imaz (71. Tomás Silva), Kristoffer Hansen (61. Darko Čurlinov), Afimico Pululu (71. Lamine Diaby-Fadiga).
Radomiak: Maciej Kikolski - Zié Ouattara, Rahil Məmmədov, Marco Burch, Paulo Henrique, Jan Grzesik, Chrístos Dónis (75. Francisco Ramos), Roberto Alves (58. Bruno Jordão), Rafał Wolski (75. Paulius Golubickas), Rafael Barbosa (58. Capita), Pedro Perotti (58. Abdoul Tapsoba).
GRZEGORZ STĘPIEŃ
Fot. WOJCIECH WOJTKIELEWICZ
|